Sezonowość w kuchni

Jak Polska długa i szeroka, od Bałtyku aż po Tatry, od wschodu do zachodu, wszędzie odbywają się DOŻYNKI, inaczej Święto Plonów czy Wieńce. Niezależnie od nazwy, czy regionu motywacja świętujących jest jedna - celebracja zakończenia żniw i prac polowych. Oznacza to, że większość naszych polskich produktów sezonowych czyli cudownych warzyw i pysznych owoców swój okres wegetacji ma za sobą. Powoli będziemy żegnać się z naszymi ulubionymi fasolką i kalarepą czy borówkami z malinami, a sięgać będziemy po przygotowane przez gospodynie przetwory. Jak sprawić, aby 10 miesięcy oczekiwania do kolejnych wakacji, mimo wszystko było okresem zdrowego odżywiania się z uwzględnieniem produktów sezonowych? O układaniu jadłospisu z podziałem na pory roku opowiemy w dzisiejszym artykule.

Przeżyjmy to jeszcze raz - soczyste lato

Zaczynając właściwą część artykułu, zróbmy sobie (jeszcze raz) wakacje. Okres ten, który niestety właśnie dobiegł końca to prawdziwe eldorado dla fanów sezonowości. Wysokie temperatury, odpowiednia ilość i długość słonecznych dni oraz dostateczne nawodnienie sprawiają, że lipiec i sierpień to czas kiedy w Polsce mamy prawdziwy wysyp produktów czasowych. Na początek lata mamy, dosłownie i w przenośni, owocowy zawrót głowy. To właśnie wtedy w naszych sadach i ogrodach obradzają kwaśne wiśnie, nieco cierpkie jeżyny czy agrest. Ale mamy też rarytasy większych gabarytów: brzoskwinie i morele. Do letniej oranżady czy domowego kompotu wciąż możemy dodać obecne truskawki czy czereśnie.

Letnia sałata będzie równie kolorowa i różnorodna, bowiem z warzyw wyrosną nam soczyste pomidory, zielone sałaty i rukola, szparagi, szczaw i bób, a także zielony groszek, kalarepa i cukinia. Nie zapominajmy o hicie nadmorskich promenad czyli żółtej kukurydzy.

W drugiej części wakacji, czyli sierpniu przychodzi czas na kalarepę, karczochy, koper włoski, fasolę, fasolkę szparagową, bakłażana czy kapustę. Na drzewach pojawiają się śliwki, a krzaki uginają się od jagód, czarnej porzeczki i malin.

Letnie produkty sezonowe nadają się do spożycia na nieograniczoną ilość sposobów. Każdy z owoców i większość warzyw najlepiej będzie smakowała na surowo. Polecamy zerwane prosto z drzewa… kiedy bosą stopą o poranku wychodzisz na trawnik w ogródku (swoim) lub nocą zakradając się przez siatkę (do sąsiada). Zarówno z letnich owoców jak i warzyw możesz przygotować sałatkę; dodaj do tego świeżą miętę i kilka kropel cytryny lub łyżkę jogurtu, a pyszny, zdrowy, lekki i dietetyczny posiłek masz gotowy. Warzywa to zawsze idealny dodatek do dań głównych: mięsnych, rybnych czy wegetariańskich. Z owoców takich jak truskawki, wiśnie czy jagody przygotujesz ulubione letnie danie z dzieciństwa czyli pierogi z owocami. Naprawdę, w samym tylko podejściu tradycyjnym do letniej kuchni sezonowej jest tyle sposobów jej przygotowania, że nie sposób wymienić ich wszystkich. Nie wspominając już o spojrzeniu nowoczesnym, eksperymentalnym… wówczas wszystkie chwyty dozwolone!

A kiedy już opadną liście…

Kiedy zakończymy sezon urlopowy, uczniowie wrócą do szkół, ale jeszcze zanim opadną liście, mamy perspektywą pięknego września. Wiele owoców i warzyw, których dostarczyła nam Matka Ziemia w trakcie wakacji wciąż będą jeszcze dostępne. Nie mniej jednak, jakby na pocieszenie dostajemy kolejną porcję owoców: jabłek, śliwek i gruszek oraz warzyw: papryki, marchwi, pietruszki, cebuli i buraków.

My z dzieciństwa najlepiej pamiętamy jednak inny owoc, który był absolutnym hitem wrześniowych wieczorów. Jako dorośli lubimy go tak samo, a może nawet jeszcze bardziej. Deklarujemy wszem i wobec naszą absolutną miłość do winogrona! Owoc ten także można jeść na surowo lub w postaci przetworzonej. Bez obróbki smakuje najlepiej prosto z krzaczka: możemy zrywać owoce pojedynczo lub kompulsywnie pochłaniać kolejne grona ze ściągniętej wcześniej kiści. Grono, tak drobne i tak pyszne zawsze smakowało nam tak bardzo, że nikt nigdy nie potrafił policzyć, ile sztuk właśnie zjadł. W formie przetworzonej na szczególną uwagę zasługują dżemy, soki, galaretki ale też ocet winny czy olej z pestek winogron. Nie zapominajmy o rodzynkach.. Na jeszcze szczególniejszą uwagę zasługuje absolutny napój bogów (i w tym znaczeniu mamy czelność nazywać nimi samych siebie) - wino. Początki jego produkcji datowane są 8 tys. lat temu i miały miejsce na terenach obecnej Gruzji. Następnie sztukę tę przejęli Egipcjanie, a później rozpowszechnili Rzymianie. Obecnie, praktycznie w całym basenie Morza Śródziemnego produkuje się ten napój, ale nie tylko, bowiem w ostatnim czasie na popularności zyskały również wina mołdawskie czy nawet karaibskie. Pod żadnym pozorem nie możemy jednak zapominać o naszych rodzimych, często wytwarzanych metodą chałupniczą win domowych. Na pewno niejeden z nas zna kogoś, a być może sam hobbistycznie zajmuje się winiarstwem. Co więcej, w Polsce niezwykle sprawnie rozwija się enoturystyka, czyli aktywność turystyczna motywowana czynnikiem winiarskim. Są to głównie odwiedziny i degustacje w winnicach, których nie brakuje również i w naszym kraju. O winnicach w okolicy naszego hotelu do poczytania na blogu slowtravel.pl

Kiedy jesień już na dobre zagości za naszymi oknami, do kuchni wkrada się niekwestionowany dar tej pory roku… dynia! Warzywo to nie tylko znajduje szerokie zastosowanie przy tworzeniu halloweenowych dekoracji ale jest także niezwykle bogate w składniki odżywcze, których, co ważne, nie traci w trakcie obróbki termicznej. Oznacza to, że nieważne; smażona, pieczona czy gotowana - wciąż piekielnie (znów wątek halloween) zdrowa! No dobrze, ale w jaki sposób konkretnie dynia pozytywnie wpływa na naszą kondycję? Przede wszystkim, jak każde warzywo “pomarańczowe” jest bogata w beta-karoten, czyli witaminę A, dzięki czemu posiada właściwości przeciwzapalne, chroniąc nas przed nowotworami i innymi poważnymi chorobami. Tylko jedna szklanka puree z dyni to aż dwukrotność naszego dziennego zapotrzebowania na witaminę A! Do tego dochodzą witaminy E i C, które mają pozytywny wpływ na naszą skórę. Zatem ten jesienny dar polecany jest w walce z łojotokiem oraz dla wszystkich tych, którzy chcą opóźnić proces starzenia się. Nie bez przyczyny dynia jest częstym składnikiem produktów kosmetycznych. Wspomniany wcześniej beta-karoten będzie również fantastycznie wpływał na nasz wzrok, przyczyniając się do obniżenia szans pojawienia się zwyrodnienia plamki żółtej. Chyba już nikogo nie musimy przekonywać o tym, jak ważne i korzystne jest spożywanie dyni. Zatem w jaki sposób możemy ją zjeść? Tak naprawdę w każdy możliwy! Dynia będzie świetnym składnikiem jesiennych sałatek, nadaje się również jako główny składnik wszelkich zup, kremów i przecierów. Dyniowe puree będzie stanowiło smaczny dodatek do mięs i ryb, a także, czego być może się nie spodziewaliście - na jej podstawie możecie przygotować mnóstwo pysznych deserów!

Zima

Ta pora roku charakteryzuje się brakiem dostępności świeżych warzyw i owoców. Niemniej jednak, zima również ma swoje hity sezonu. Będą to przede wszystkim produkty jesienne, które nadają się do dłuższego przetrzymywania (ziemniaki, marchew, buraki) oraz wszystko to, z czego w ciągu lata i jesieni przygotowaliśmy przetwory. W naszej części świata, z uwagi na możliwość występowania siarczystych mrozów, potrzebujemy potraw ciężkich, sycących które dadzą nam energii do przetrwania w tych niekorzystnych warunkach. Nie należy również zapominać o szczególnym zapotrzebowaniu na produkty wzmacniające naszą odporność. Zatem co powinniśmy jeść zimą? Najzdrowsze będą warzywa cebulowe (cebula, czosnek i por), które naprawdę pomagają zwalczać pierwsze objawy przeziębienia. Również buraki, dzięki działaniu wykrztuśnemu mogą przynieść ulgę przy męczącym kaszlu. Z faktu na ograniczony dostęp do promieni słonecznych, warto sięgnąć po najpopularniejsze warzywo korzeniowe czyli marchew. A to za sprawą wysokiej zawartości wspomnianej wcześniej przy dyni witaminy A, czyli beta-karotenu. Inne substancje odżywcze zawarte w marchwi wzmocnią nas od środka, pomogą w walce ze zmęczeniem i depresją a także wyreguluję pracę żołądka, poprawiając nasz metabolizm. Nie należy również bać się ziemniaków, które w Polsce niesłusznie zostały oskarżone o powodowanie otyłości. Nic bardziej mylnego, bowiem, o czym pisaliśmy w naszym artykule, Jakie danie zamówić w restauracji będąc na diecie?, produkt ten jest mniej kaloryczny niż kasza czy ryż, które powszechnie uważamy za dodatki fit. Po prostu należy unikać wysoko kalorycznych dodatków: masła, skwarków czy wszelkich zasmażek. Ziemniaczki podane bez tych suplementów są lekkostrawne, więc odpowiednie dla osób z dolegliwościami żołądkowymi. Ponadto również są bogate w beta-karoten, witaminę E, witaminy z grupy B, potas, magnez, wapń i inne pierwiastki. Jednakże kartofle są przede wszystkim fantastycznym źródłem witaminy C, tak bardzo potrzebnej do podnoszenia odporności organizmu. Jako ostatniej (lecz absolutnie nie najmniej ważnej) przyjrzymy się prawdziwej gwieździe zimowego kucharzenia - brukselce. Dla jednych koszmar dzieciństwa, dla innych kwintesencja niedzielnych obiadów. Swoją popularność o tej porze roku zawdzięcza między innymi wysokiej odporności na mrozy właśnie. Powodem dobrej renomy malutkich kapustek jest również ich bogactwo w wszelkie witaminy: A, C, E, H oraz z grupy B. Brukselkę, co prawda można jeść na surowo, jednak zdecydowanie smaczniejsza będzie podana na ciepło, chociażby po krótkiej obróbce termicznej. Możesz ją ugotować, usmażyć lub upiec, aczkolwiek najwięcej swoich wartości odżywczych zachowa ona w trakcie gotowania na parze. Rozsądny dodatek masła i bułki tartej pomoże wydobyć z tej potrawy jej najlepszy smak.

W końcu nadejdzie wiosna

Statystycznie rzecz biorąc, chyba żadnej pory roku nie wyczekujemy tak bardzo jak wiosny. Chociaż pod względem obfitości w produkty sezonowe nie może równać się z latem, to znużeni zimowym niedostatkiem w świeże warzywa i owoce ochoczo ruszamy na ryneczki i stragany w poszukiwaniu rzodkiewki, pieczarek, rabarbaru, selera, młodej cebuli, rukoli, kiełek, szczawiu oraz mniej znanych: boćwin, brukwi czy topinamburu. No właśnie, jak najlepiej spożywać te, wydawałoby się, egzotyczne z nazwy produkty? Boćwina to po prostu potoczna nazwa buraka liściowego, w naszym regionie lepiej znanego jako kapusta rzymska. Jest warzywem niskokalorycznym, a wśród pozytywnych skutków jego spożywania wymienia się oczyszczanie organizmu oraz wsparcie funkcjonowania wątroby. Daniem z boćwiny cieszącym się największą popularnością jest zupa gotowana na młodych liściach i korzeniach tego buraka, znana pod nazwami botwina, boćwina lub botwinka. Cudowne źródło witamin A, B1, B2, B9, B12, C, E, K oraz wapnia, magnezu, żelaza i potasu, o których uzupełnienie warto zadbać po długiej zimie. Działaniem oczyszczającym będzie również charakteryzować się brukiew, a to dzięki zastosowaniu jako środek moczopędny oraz przeczyszczający w przypadku zaparć. To skrzyżowanie rzepy z kapustą liściową można spożywać pod naprawdę wieloma postaciami: jako puree, hummus, zupę, placki czy jako składnik surówki. Szybką, zdrową, a przede wszystkim smaczną surówkę przygotujemy poprzez starcie na tarce marchewki, jabłka i właśnie brukwi oraz dodanie do tego małej ilości cukru i soku z cytryny. Topinambur to roślina spokrewniona ze słonecznikiem zwyczajnym. Przypisuje mu się zasługi w walce z otyłością, cukrzycą oraz redukcji poziomu glukozu i cholesterolu we krwi. Dzięki obniżaniu PH w jelitach oraz stymulacji układu odpornościowego ma działanie prebiotyczne. Również pomocny w działaniu antynowotworowym. Topinambur można jeść na surowo, nie trzeba go nawet obierać ze skórki, należy jednak pamiętać o jego dokładnym oczyszczeniu i odkrojeniu fragmentów szczególnie twardych. Najpyszniej będzie jednak smakował upieczony lub ugotowany. Jak zatem najlepiej jeść topinambur? Sprawdzi się on nie tylko jako dodatek do dań (np. w postaci puree z topinamburu czy frytek) ale również jako główny składnik zupy krem. Plasterek surowego topinamburu rewelacyjnie sprawdzi się jako dodatek do herbaty, zastępując cytrynę. Słonecznik bulwiasty nadaje się również do kiszenia. No właśnie, skoro już mowa o kiszonkach…

Kiszonki - dobre przez cały rok

To prawda, że po kiszonki najczęściej sięgamy i sięgać powinniśmy zimą, a nawet jesienią czy wiosną. Wynika to z prostego faktu, iż w tych miesiącach mamy ograniczony dostęp do świeżych sezonowych warzyw i owoców. Dostęp do kiszonek w domu warto jednak mieć przez cały rok, gdyż nawet latem może nas zaskoczyć sytuacja, kiedy w domowej spiżarni zabraknie świeżych pomidorów i ogórka. Dlaczego? Bo, naszym zdaniem kiszonki to najlepsze co człowiek w kuchni dotychczas wymyślił. Są pierwszorzędnym źródłem witamin i minerałów, posiadają właściwości antyoksydacyjne czyli zapobiegają powstawaniu poważnych chorób, w tym raka. Są niskokaloryczne i lekkostrawne, zwiększają naszą odporność na infekcje i wzmacniają organizm od środka. Wspomagają trawienie i wpływają na właściwą pracę jelit. W Polsce najchętniej przygotowujemy kiszonki z kapusty oraz ogórków. Mówi się również o wielu zastosowaniach samej wody po kiszonkach. Przypisuje się jej między innymi działanie lecznicze na kaca czy zmniejszające ból po intensywnej aktywności fizycznej.

Podsumowując, po produkty sezonowe należy sięgać z (co najmniej) 5 powodów:
- są smaczne,
- mają działanie prozdrowotne; posiadają niezliczoną ilość witamin oraz wszelkich składników odżywczych, dzięki czemu zapobiegają lub niwelują skutki wielu chorób,
- stanowią integralną część danej pory, przez co dobrze kojarzą nam się z określonymi okresami nie tylko roku ale też naszego życia,
- są dostępne i tanie; wybierając produkty sezonowe uprawiane w niewielkiej odległości od naszego miejsca zamieszkania skracamy łańcuch dostaw, dzięki czemu nie ponosimy kosztów pośrednictwa i przewozu,
- są ekologiczne; dzięki pochodzeniu z lokalnych upraw niwelowany jest ślad węglowy powstały w wyniku transkontynentalnego transportu.

Gorąco zachęcamy wszystkich Gości Restauracji Sezam w Machowej i czytelników naszego bloga do spożywania produktów sezonowych. W naszym lokalu, oprócz stałego menu, co kilka tygodni oddajemy do Waszej dyspozycji wkładką sezonową, w której wszystkie pozycje przygotowane są w oparciu o królujące w danej porze produkty okresowe.

Autor artykułu: Karol Peszko