Zrozumieć kryzys polskiej gastronomii. Część II: branża weselna.

W dzisiejszym tekście oderwiemy się od beztroskich tematów wakacyjnych i wrócimy do kwestii kryzysu polskiej gastronomii. Jest to druga część cyklu. O wpływie pandemii Covid-19 na dzisiejszą kondycję branży gastronomicznej pisaliśmy w marcu tutaj. W tej chwili skupimy się na tematach związanych z weselami. Czy branża weselna jest w kryzysie? Dlaczego, pomimo iż lato w pełni, niektóre lokale stoją puste? Czy Polacy przestali organizować huczne biesiady z okazji ślubu? Zapraszamy do przestudiowania tekstu, który pozwoli nam poznać odpowiedzi na powyższe pytania i lepiej zrozumieć, jaka tak naprawdę jest kondycja przemysłu ślubnego w Polsce.

Podaję hasło: inflacja

Inflacja to słowo, które w ciągu ostatniego półtorej roku niezwykle zyskało na popularności, a przez wszystkie przypadki potrafić odmieni je już każdy Polak. Czym tak naprawdę jest inflacja i jaki jest jej skutek na nasze finanse? Inflacja, czyli wzrost ogólnego poziomu cen w gospodarce, powoduje spadek siły nabywczej pieniądza. Oznacza to zatem, że z powodu wzrostu cen, dziś za przykładową kwotę 100 zł możemy kupić znacznie mniej niż za tę samą kwotę rok temu. W branży ślubnej, zjawisko to uderzyło w dwie strony: zarówno w firmy zajmujące się organizacją wesel jak i przyszłe Pary Młode. Przeanalizujmy teraz, w jaki sposób każda z tych stron odczuła skutki wysokiej inflacji.

Zacznijmy od nas, czyli podmiotów gospodarczych, zajmujących się kompleksową organizacją przyjęć weselnych. Wysoka inflacja uderzyła nas poprzez drastyczne zwiększenie kosztów prowadzenia działalności: wzrosły rachunki za media (głównie prąd i gaz), których zużycie w zajmowanych przez nas obiektach jest bynajmniej znaczące. Zdecydowanie wzrosły również koszty zakupu surowców spożywczych i napojów, na które to zapotrzebowania w gastronomii, co wynika z natury rzeczy, jest gigantyczne. Wiele lokali nie potrafiło sobie poradzić w zaistniałej sytuacji i rok 2022 był rekordowym, jeśli chodzi o liczbę zawieszonych działalności gastronomicznych - na ten krok zdecydowało się blisko 3 tysiące przedsiębiorców (!!). (źródło: rp.pl). Ci zaś, którzy postanowili walczyć o przetrwanie mieli do wyboru dwie drogi: obniżyć koszty prowadzenia działalności lub podnieść ceny oferowanych produktów i usług. Trzecią alternatywą stało się połączenie obu tych metod.

Teraz przyjrzyjmy się efektom inflacji na gospodarstwa domowe, a dokładniej na osoby, które, poprzez wstąpienie w związek małżeński, chciałaby takowe założyć. Potencjalne Pary Młode, czyli osoby średnio w wieku 27 lat (kobiety) i 29 lat (mężczyźni), tak samo jak wszyscy pozostali Polacy, mocno odczuli spadek siły nabywczej pieniądza. Planujący zawrzeć małżeństwo to zazwyczaj jednostki niezależne finansowo, które ze znacznym wzrostem cen musieli poradzić sobie samodzielnie. A tzw. “drożyznę” wszyscy odczuwamy na każdym kroku: podczas codziennych zakupów spożywczych jak i w momencie płacenia za takie usługi jak np. fryzjer. Tak nagły i szybki wzrost kosztów życia zdecydowanie utrudnia planowanie finansowe, dlatego większe i długoterminowe wydatki zostały odłożone na boczny tor. Wesela nikt nie organizuje spontanicznie, takie wydarzenie wymaga skrupulatnego zaplanowania, przede wszystkim pod kątem finansowym, a w obecnej sytuacji, kiedy społeczeństwo stara się jednak zaoszczędzić, każdy kto może, będzie unikał planowania wydatku na kwotę rzędu kilkudziesięciu tys. złotych. W szczególnie trudnej sytuacji znalazły się osoby obciążone zobowiązaniami kredytowymi, których raty również podrożały.

Nasza perspektywa (Hotel Sezam Machowa)

Opisany powyżej proces w skali makro znajduje zastosowanie w ujęciu ogólnopolskim i to nie tylko w branży weselnej, gastronomicznej ale w zasadzie trafnie opisuje praktycznie wszystkie gałęzie gospodarki naszego kraju. Jak w obecnej sytuacji odnajdujemy się my? Mikroprzedsiębiorstwo zarządzane w formie jednoosobowej działalności gospodarczej, spuścizna rodzinna, gdzie na stałe zatrudnia się zaledwie 9 osób? Oczywiście, jako podmiot głęboko osadzony w branży imprezowej, my również odczuwamy skutki kryzysu. We wcześniejszych latach naszej działalności (czyli od roku 2006) każdy sezon (okres mniej więcej od marca / kwietnia - w zależności od daty Świąt Wielkanocnych - do końca października) był okresem wytężonej pracy, polegającej na zaplanowaniu, przygotowaniu i zrealizowaniu przyjęć weselnych w każdą sobotę, jak i niejednokrotnie w niedziele, piątki czy dni świąteczne. Standardowo, umowy na organizację przyjęć weselnych podpisywaliśmy z minimum 2 letnim wyprzedzeniem, a znalezienie optymalnego terminu w kolejnym roku kalendarzowym graniczyło z cudem. Obecnie sytuacja jest uległa zmianie, gdyż jesteśmy w stanie zaproponować naszym klientom dogodne terminy weselne już na przyszły rok, a w niektórych miesiącach także na bieżący.

Innymi prawami rządzą się przyjęcia komunijne - tutaj spowolnienia nie zauważamy wcale. Niedziele w maju wyprzedają się w tempie błyskawicznym, umowy podpisywane są z wyprzedzeniem 3 letnim, rezerwacje zakłada się na 4 czy 5 lat do przodu. Sezon komunijny to jednak jeden miesiąc, zazwyczaj trzy, czasem 4 niedziele.

Jak zatem radzimy sobie w aktualnej sytuacji rynkowej? Poprzez nieustanne podnoszenie poziomu naszych usług, rozwijanie oferty oraz zwiększenie atrakcyjności naszego obiektu na tle konkurencji, dążymy do zdobycia nowych klientów, a wszystkich już pozyskanych staramy się usatysfakcjonować na tyle, aby zdecydowali do nas wrócić. Do dyspozycji Gości oddajemy to, co mamy najcenniejsze: nasze zaangażowanie, profesjonalizm i entuzjazm. Ogromną przewagę w trudnych czasach daje nam doświadczenie, które zdobywaliśmy w ciągu ostatnich 20 lat i wciąż podnosimy nasze kompetencje poprzez udział w szkoleniach oraz poszerzając wiedzę fachową na temat działalności, w ramach której działamy.

Zmiany w trendach weselnych

Nie tylko niektóre sale weselne borykają się z trudnościami w sprzedaży terminów. Problem ten dotyczy również wszystkich usługodawców związanych z branżą, czyli m. in. zespołów muzycznych, fotografów i kamerzystów. O ile ci, którzy już zostali wymienieni są w trakcie trwania przyjęcia niezbędni, o tyle wszyscy zajmujący się tzw. “usługami dodatkowymi” czyli barmani, właściciele fotobudek, napisów “LOVE” czy innych atrakcji, cieszą się zdecydowanie mniejszym zainteresowaniem. Powodem są ograniczenia w budżecie. Organizacja wesela na poziomie podstawowym jest już na tyle dużym kosztem, iż Pary Młode zostały po prostu zmuszone do zaniechania kontraktowania kolejnych dodatkowych usługodawców.

Opisane pisane prawidłowości mają swoje zastosowanie w sektorze wesel o przeciętnym budżecie, tj. mieszczącego się w kwotach kilkadziesiąt - 100 tysięcy złotych. Bowiem okazuje się, że swój triumf w kraju święcą wesela luksusowe, o budżecie ponad 100 tysięcy złotych. Ogólna wartość tego typu imprez w Polsce jest ogromne, koszty niektórych z nich szacowane są nawet na milion złotych! Niemniej jednak, procentowy udział takich przedsięwzięć w całości realizowanych w Polsce wesel jest marginalny, dlatego zdecydowana większość podmiotów zajmujących się urządzaniem wesel musi stawić czoła nowym wyzwaniom i nieustannie dokładać wszelkich starań, aby usatysfakcjonować wszystkie Pary Młode i ich Gości.

Autor artykułu: Karol Peszko